PAPIEROLOGIA!!!
Wizyta w gminie...
Jak wszyscy wiedzą (z własnego doświadczenia) współpraca z urzędnikami jest naprawdę ciężkim wyzwaniem. Pierwsza wizyta w gminie: urzędniczka "myśli", że wszyscy na wszystkim się znają, i że wybudowali już setki domów... Wyciągnąć jakiekolwiek informacje to nie lada wyczyn. Wydusiła z siebie jedynie to, że działka nie może być przekształcona na budowlaną, ale można postawić na niej zabudowę siedliskową: dom + budynek gospodarczy.
"Uprzejma" Pani poinformowała nas także, że nie mają miejscowego planu zagospodarowania terenu, dlatego trzeba złożyć wniosek o wydanie warunków zabudowy... "Tam wszystko jest napisane, co tzreba dołączyć..." - i tyle. Do widzenia!
Do takiego wniosku należy dołączyć:
- 2 egzemplarze mapki zasadniczej...
- kopię mapki z określeniem granic terenu wraz z zagospodarowaniem terenu
- rysunki przedstawiające projektowane obiekty
- pełny wypis z rejestru gruntów na działki wchodzące w skład inwestycji
- skrócony wypis z rejestru gruntów dla obszaru oddziaływania
- kopia mapy ewidencyjnej (w przypadku braku orientacji na dostarczonej mapie)
- umowy lub zapewnienia zawarte między właściwą jednostką organizacyjną a inwestorem dotyczące różnego rodzaju przyłączy (energetyczne, wodociągowe, kanalizacyjne, itp.)
- inne...
Papierów starczyłoby na dobre ognisko...
Zaczynamy od starostwa...
W przeciwieństwie do gminy, pracownicy urzędu w Suwałkach służą pomocą. 2 godziny i jesteśmy w posiadaniu wypisów i mapek. Oczywiście nic za darmo, ale koszty nie są duże (ok. 50 zł).
Przyłącza...
Po pierwsze zapewnienie/zaświadczenie udalismy się do zakładu energetycznego - miła Pani, szybko, bez problemów, bez opłat, zaświadczenie przyszło pocztą po dwóch dniach. To w Suwałkach...
A w gminie... Nieuprzejmy urzędnik (skąd to znam???). Wszędzie, wszędzie, wszędzie jest napisane i każdy to poświadczy, że o warunki zabudowy i zagospodarowania przestrzeni może starać się KAŻDY! zainteresowany kupnem działki. Jednak urzędnik twierdzi inaczej, bo jest po szkoleniach i takie tam... Do zaświadczenia dotyczącego przyłączy wodnych i kanalizacyjnych potrzebna była mapka, ksero aktu własności! i wniosek wypełniony przez właściciela działki. Jedyna dobra wiadomość to taka, że właściciel nie musi osobiście go doręczyć. Wzięłam wniosek, właścicielka wypełniła, skserowała akt, zaniosłam. I znowu schody... "Kanalizacji nie ma, może będzie za pół roku, a może nie, można poczekać, albo studnia... A wodociąg... to ja sam nie wypiszę tego zaświadczenia, muszę się skonsultować z konserwatorem, to trochę potrwa... Proszę się zgłosić 7 lutego!" - to są słowa Urzędnika po szkoleniach, rozmowach z prawnikami, i takie tam... Pogratulować kompetencji!
Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać... Później złożyć wniosek i znowu czekać. Cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość... motto przyszłych budujących.